wybierając się na koncert nie ukrywałam, że nigdy nie byłam "wielką fanką", bo mam szacunek do ludzi, którzy naprawdę uwielbiają swoich muzycznych idoli i traktują podobne okazje jako coś bardzo wyjątkowego. bardzo chciałam przekonać się o fenomenie piosenkarki. każdy kolejny dzień w oczekiwaniu na koncert stresował mnie jeszcze bardziej. miałam wiele obaw, bo nigdy nie miałam okazji by doświadczyć czegoś podobnego. Stadion Narodowy odrobinę mnie przeraził, bo jest ogromny! miejsca mieliśmy bardzoooo wysoko, a alejki między rzędami są bardzoooo wąskie :) w sekundę prysła nasza wizja skakania w rytmie ulubionych piosenek! oczekiwanie na występ nie dłużyło się nawet mimo małego opóźnienia. w powietrzu czuć było niesamowitą atmosferę... z zazdrością patrzyłam na ludzi, którzy zdecydowali się na "płytę", tak naprawdę to właśnie im najbardziej udzielały się muzyczne emocje. w internecie jest mnóstwo filmów z trasy koncertowej, więc zrezygnowałam z wstawiania filmów kiepskiej jakości i jeśli mam być szczera - i tak nic tego nie odzwierciedla. czego? piękna. piękna, które wzruszyło mnie tak bardzo, że popłakałam się ze trzy razy. z chwilą, gdy pojawiła się na scenie, wiedziałam, że do końca życia będzie dla mnie Królową. jej głos chwytał za najdelikatniejszy punkt mojej duszy, podejrzewam, że nie tylko mojej. to nie był zwykły koncert, jakiego wizja prześladowała mnie każdego dnia - playback, albo okropny fałsz, bo przecież nie można robić wszystkiego perfekcyjnie. nie mogłam się bardziej mylić. co prawda, "Queen B" przypominała swoim fanom w zabawny sposób, że nie jest ideałem, ale tym samym udowodniła swoją wielkość. jestem nią całkowicie oczarowana. piosenki, które wykonywała w swoich starannie dobranych strojach (bez sensu wymieniać jakich, każdy fan mody już dawno zapoznał się z projektami scenicznymi najlepszych artystów w swoim fachu), zyskiwały nowy charakter, jej wykonanie na żywo, udowodniło mi jak ważna w moim życiu jest muzyka. teksty piosenek nie muszą być niesamowicie ambitne, by oddziaływać na odbiorcę. ta niesamowicie piękna kobieta swoim występem sprawiła, że będę ubóstwiać ją do końca życia. według mnie jest najlepszą piosenkarką, tancerką, idolką. odebrałam wrażenie, że jest całkowicie normalna, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. wzruszyła, zachwyciła, rozbawiła tysiące. i moje małe serduszko będące niczym wobec bezwarunkowej miłości fanów jakich zgromadziło przedstawienie. do dzisiaj przeżywam występ, naładowany niesamowitymi emocjami, przepięknymi melodiami, zachwycającym głosem. tak naprawdę żadne słowa nie są w stanie wyrazić jak bardzo niesamowita była. do dzisiaj mam dreszcze przypominając sobie królewskie "wejście"...
jak zawsze towarzyszyło mi Spicy Glam :) byli też Kej i Szymon, których pozdrawiam (prawdopodobne, że odnajdę u nich zrozumienie dla tego co napisałam) :) przyłączyli się też Karl, Coco, Miuccia i Vivienne. wszyscy razem bawiliśmy się świetnie. XOXO!
tyleee miłości dla niejjj!